Komentarze: 1
Szedlem ulicą, pustą i niczyją, ludzkie cienie przesuwaly się po niej gladko...
A ja wpatrywalem się w Slońce...
Może szukalem jakiegoś ciepla, może tego wlaśnie, którego tak brakowalo na ulicy pelnej cieni...
Wtedy nagle wzrok mój uciekl gdzieś indziej, bo zobaczylem drugie Slońce,
a drugie nagle okazalo się jedynym ...
Jakże chcialem je dotknąć.. zaznać jednego promienia jego...
Ale Ono zaszlo, przeszlo obok szerokim lukiem omijając cień...
Czemuż zatem i mnie ominęlo?
Dziś snuję się po ulicy tak jak tego dnia...
Tyle tylko się zmienilo, iż wiem już... że ja równierz jestem cieniem...